poniedziałek, 20 czerwca 2011

Oto ja. Z Was.

Nie odetnę tego, co we mnie. We krwi mam oszustwo, gwałt i wódkę.

Składam się ze starych szmat i sierści zwierząt.

Moją skórą są żółte tytoniowe opuszki palców.

Po brodzie skacze wesoła czerwona farba,

odkleiła się od wargi pod wpływem ciężkiego łańcucha.

sobota, 18 czerwca 2011

kiedyś...

Kiedyś chodziłam jak Chrystus po wodzie

Teraz ślizgam się po serca Twego lodzie

Uwielbiałam umierać z miłości do Ciebie

Tylko wtedy czułam, że jestem w niebie

I czasem tęsknię jeszcze do tamtej miłości

Siedząc godzinami w ciemności

Boże spraw bym jeszcze pocierpiała choć chwilę,

Bo tylko umierając, czuję , że żyję.

czwartek, 16 czerwca 2011

TO.

Czasem czuję, jak mnie to zjada od środka. Skręca mi kiszki, kłuje w żołądek, rozchodzi się  po płucach i wgryza w serce. Głęboko, bardzo głęboko. Czuję, że potrzebuję się do kogoś odezwać, że potrzebuję Ciebie, że potrzebna mi Twoja bliskość, że tak bardzo chciałabym, abyś był obok i chwilę mnie posłuchał. Właściwie, nawet nie musiał słuchać, bo często nie mam nic do powiedzenia. Po prostu był. Drugi człowieku. Nie czuję wtedy tego zagubienia, jest mi trochę lepiej, trochę raźniej. To nie zjada moich wnętrzności tak szybko, nieśmiało rozchodzi się po płucach, zastanawia się, czy wgryzać w serce.  Jest mi prawie normalnie, prawie dobrze. Czuję się samotna w tłumie i samotna w samotności.  

środa, 15 czerwca 2011

Gdy byłam dzieckiem, myślałam jak dziecko

Kiedyś czystość mojej nietkniętej pochwy

była najważniejsza

tarłam więc pumeksem i spirytusem

złe podniety

dla Boga, przed księdzem i różańcem

bo piekło, niebo, czyściec

bo książę co wyciągnie z gówna szarości

bo matka też dziewica

bo boli, śmierdzi i huj zaraża ciążą

kłamstwo! kłamstwo! i wszystko Kłamstwo!